Od kiedy Apple wprowadziło Watcha i wycofało gniazdo mini jack w swoich smartfonach, stwierdziłem, że jedynym rozsądnym wyjściem jest zakup słuchawek bezprzewodowych. Rozglądając się po ogromnym rynku słuchawek, zauważyłem, że właśnie od czasu zmian, które wprowadziło Apple, wszyscy bez wyjątku wprowadzają do swojej oferty modele bezprzewodowe. Niestety popularni producenci słuchawek nie zrobili jak do tej pory modelu w którym mógłbym się zakochać. W portfolio szwedzkiej firmy JAYS znalazłem model u-JAYS Wireless, który zrobił na mnie ogromne wrażenie pod względem brzmienia jak i wzornictwa oraz funkcjonalności.

Zacznijmy od wzornictwa

Jak przystało na Skandynawów o modelu u-JAYS Wireless można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że są krzykliwe. Projektanci ze Szwecji postawili na stonowaną stylistykę, która pasuje naprawdę do wszystkiego. Słuchawki zostały pokryte satynowym tworzywem przypominającym w dotyku gumę, które jest bardzo przyjemne. Do wyboru mamy kilka wariantów kolorystycznych - białe, czarne oraz modele z niewielkimi akcentami o odcieniu patynowanego złota lub srebra. Opisywany przeze mnie model jest w kolorze czarnym bez dodatkowych akcentów - według mnie najbardziej minimalistyczna i uniwersalna stylistyka. Zdecydowanie nie jest to produkt dla osób, które lubią mrugające diody i inne błyskotki.

Konstrukcja i funkcjonalność

u-JAYS Wireless należą do zamkniętych konstrukcji nausznych, co w tym przypadku zapewnia bardzo dobrą izolację akustyczną przy bardzo fajnych, kompaktowych gabarytach. Regulacja pałąka odbywa się bardzo płynnie i z lekkim oporem. Gdy ustawimy odpowiedni dla nas rozstaw, mamy pewność, że nic samo się nie przestawi i nie rozjedzie. W słuchawkach nic kompletnie nie skrzypi, nie piszczy ani nie trzeszczy - trzeba przyznać, że są perfekcyjnie wykonane.

Pady są przyjemne, miękkie i bardzo dobrze przylegają do uszu. Warto zwrócić uwagę, że producentowi udało się bardzo dobrze ustawić siłę nacisku w stosunku do stabilności mocowania słuchawek na głowie. Trzymają się solidnie zarówno na małych, jak i całkiem sporych głowach, jednocześnie nie uciskając uszu by po krótkim czasie je zdejmować.

Całe centrum sterowania, przycisk włączania, kontrolną diodę, mikrofon, gniazdo USB oraz wejście mini jack umieszczono w prawej muszli. Jedną z najciekawszych funkcjonalności jest sterowanie słuchawkami za pomocą gestów - firma JAYS rozwiązała to naprawdę rewelacyjnie. Przytrzymanie przez około 4 sekundy przycisku power włącza lub wyłącza słuchawki. Jego szybkie dwukrotne wciśnięcie blokuje lub odblokowuje sterowanie, a pojedyncze, krótkie, aktywuje komunikat o stanie naładowania akumulatora. Jeśli chodzi o gesty czyli o tzw. "mizianie" prawej muszli, to pojedyncze dotknięcie (stuknięcie) odpowiada za play/pause przy odtwarzaniu muzyki lub odebranie/zawieszenie połączenia, które z kolei kończymy przytrzymując palec na muszli przez 2 sekundy. Przewijanie utworu uruchamiamy muskając muszlę w lewo lub prawo a głośność regulujemy podobnym gestem, lecz z góry w dół. Bardzo proste i niesamowicie intuicyjne rozwiązanie, do którego nawet nie musimy się przyzwyczajać. Na koniec dodam, że jeśli korzystamy z iPhone'a procent naładowania naszych słuchawek jest widoczny przy ikonie Bluetooth - bardzo fajne rozwiązanie, które zaczynamy spotykać coraz częściej.

Brzmienie

Wspominałem już, że bardzo dobrze trzymają się na głowie i że świetnie tłumią dźwięki z otoczenia. Jeśli chodzi o brzmienie to z pewnością są to najlepsze słuchawki jakie miałem okazję do tej pory testować na łamach naszego serwisu. Przede wszystkim zakładając je na uszy czujemy wszechobecny spokój. Podkreśłam, że spokój a nie zamulenie, ponieważ nie są to słuchawki, które po 30 minutach doprowadzą nas do bólu głowy. Tutaj wszystko jest idealnie zbalansowane i pasujące do siebie. Grają bardzo precyzyjnie i czysto. Są bardzo głośne, ale nie musimy się martwić, że uszkodzą nam słuch. Wszystko jest w nich dobrze wyważone.

Testowałem je przy różnych gatunkach muzycznych w taki sposób, że słuchałem każdego gatunku np. po godzinie lub dłużej, żeby przyzwyczaić się do danego brzmienia. u-JAYS Wireless nie są przereklamowane - grają rzeczywiście bardzo naturalnie w pełnym zakresie. Bass jest głęboki i bardzo dobrze odczuwalny. Środek jak i tony wysokie brzmią naprawdę dobrze i przyjemnie. Słuchając jazzowych płyt Esbjorn Svensson Trio czy gitarowych, akustycznych nagrań Kings of Convenience wychwytujemy na nich najdrobniejsze detale jak przesuwanie palców po gryfie czy lekko drapiące brzmienie saksofonu. Odtwarzałem na nich również nagrania koncertowe na których też grają bardzo dobrze i odsłaniają nam pełną panoramę. Rewelacyjnie radzą sobie z elektronicznymi brzmieniami takich artystów jak Tale Of Us czy Stephan Bodzin, gdzie pięknie słychać na nich brzmienie starych syntezatorów typu Minimoog czy Roland Juno 106.

Podsumowanie

Tytułoweu-JAYS Wireless nie tylko rewelacyjnie grają ale także nie męczą podczas długich odsłuchów. Producentowi udało się osiągnąć udany kompromis zarówno jeśli chodzi o brzmienie, jak i komfort oraz design, co przy wyborze słuchawek ma ogromne znaczenie. Decydując się na u-JAYS Wireless stajemy się posiadaczami świetnego produktu. Bateria, która potrafi wytrzymać ponad 25 godzin również zasługuje na pochwały.

W zestawie dostajemy instrukcję obsługi oraz dwa kable - ładujący USB oraz minijack, gdy chcielibyśmy słuchać muzyki przez kabel bez ładowania słuchawek.

Dane techniczne

Typ: Bezprzewodowe nauszne Transmisja: Bluetooth® 4.1, Qualcomm® aptX™, Dynamic 360° microphone Konstrukcja: Zamknięte Rozmiar przetworników: 40 mm Impedancja: 32 Ohm @ 1 kHz Pasmo przenoszenia: 10 - 20 000 Hz

Więcej informacji na stronie producenta: www.jaysheadphones.com

Cena: 179 Euro